Strona główna  /  Warto przeczytać  /  Więcej  /  Warto przeczytać - sprawa profesora Chazana

Warto przeczytać - sprawa profesora Chazana

Warto przeczytać - sprawa profesora Chazana

Łatwo pogubić się w medialnych doniesieniach dotyczących sprawy prof. Chazana. Dlatego porządkujemy fakty i wyjaśniamy niektóre zagadnienia ważne dla zrozumienia tego konfliktu.

 Media tzw. głównego nurtu do perfekcji opanowały sztukę odwracania znaczeń. Lekarza, który ratuje życie nazywają sadystą nieczułym na cierpienie pacjenta, zabicie dziecka w łonie matki jest dla nich „zakończeniem ciąży" albo po prostu „rozwiązaniem problemu". Dziecko poczęte, które ma jakieś wady postrzegane jest wręcz jako agresor, z którym trzeba „coś" zrobić, żeby nie mogło żyć. Urodzenie go niektórzy traktują jako coś złego. - Kto jest winny tego, że to dziecko się urodziło? - pytał redaktor w jednej stacji telewizyjnej.

W tych mediach w ogóle nie mówi się, że dziecko, od którego zaczęła się nagonka na prof. Chazana, pochodziło z in vitro, czyli procedury głęboko niemoralnej, a w dodatku bardzo mało skutecznej i grożącej poważnymi wadami u dzieci. „Badania naukowe potwierdzają procentowo znaczące występowanie negatywnych zmian u dzieci poczętych metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Wskazywane niebezpieczeństwo występowania niepożądanych skutków genetycznych i zdrowotnych, zarówno wobec konkretnych osób, jak i w wymiarze populacyjnym, znajduje potwierdzenie w badaniach klinicznych i eksperymentalnych na modelach biologicznych" - napisali w ubiegłym roku w komunikacie członkowie Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP.

Żaden lekarz katolik, czego najlepszym dowodem jest prof. Chazan, nie traktuje dzieci z in vitro jako gorszych czy jakoś negatywnie naznaczonych. Każde życie jest święte i nienaruszalne od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Jednak w mediach głównego nurtu, jeżeli dyskutant spróbuje powiedzieć coś o możliwych negatywnych skutkach zdrowotnych in vitro, natychmiast następuje histeryczna wręcz reakcja innych gości i redaktorów prowadzących oraz oskarżenia o nieczułość, nienawiść, a nawet...faszyzm. 

Oskarżając prof. Chazana często powtarza się argument, że chociaż miał prawo odwołać się do tzw. klauzuli sumienia, to jednak był zobowiązany do wskazania pacjentce miejsca, gdzie może się poddać aborcji. A takiego miejsca czy lekarza nie wskazał, jest więc winny. Argument ten jest powtarzany nawet przez niektórych wierzących i praktykujących. Zwróćmy jednak uwagę, że nawet gdyby profesor chciał wskazać lekarza, który dokona aborcji, to nie mógłby tego zrobić, ponieważ nie istnieje żaden wykaz lekarzy - aborcjonistów i nie wiedziałby gdzie skierować pacjentkę. A trudno się dziwić, że prof. Chazan nie ma w gronie znajomych takich lekarzy.

Po drugie, domaganie się od lekarzy podpisujących Deklarację wiary wskazywania osób dokonujących aborcję jest nielogiczne i absurdalne. Jeżeli z jednej strony szanujemy prawo kogoś do powstrzymania się od dokonania aborcji ze względu na klauzulę sumienia, a jednocześnie domagamy się od niego wskazania innego podmiotu, który dziecko poczęte zabije, to wpadamy w sprzeczność. Jeżeli lekarz wskazuje pacjentowi kolegę, który dokona aborcji, jest współwinny tego morderstwa! Nie ma znaczenia, że sam aborcji nie przeprowadził. To tak, jakby ktoś powiedział narkomanowi na głodzie: - Ja nie sprzedaję narkotyków, bo to śmierć, ale idź pod szóstkę do pana Zenka. On ci sprzeda.

Jeżeli zaś prawo obliguje lekarza do działania sprzecznego z jego sumieniem, to należy zmodyfikować prawo, a nie zmieniać czyjeś prawidłowo ukształtowane sumienie. W sytuacji konfliktu między prawem stanowionym a sumieniem, oczywistością dla człowieka wierzącego jest pójście za głosem sumienia. Rozeznaje on bowiem w swoim sumieniu głos Boga, który jest obowiązujący zawsze i wszędzie. W przypadku zawodu lekarza zagadnienie sumienia jest szczególnie ważne. Jeżeli wykonując swój zawód nie kieruje się on własnym sumieniem, jego działania stają się niebezpieczne dla pacjenta. Lekarz nie tylko więc nie może zostawiać swojego sumienia w domu, jak chcieliby niektórzy politycy, ale ma wręcz obowiązek zabrać to sumienie do pracy.

Pisząc w tygodniku „Idziemy" o konflikcie między prawem a sumieniem, ks. Ireneusz Wołoszczuk, sędzia Trybunału Arcybiskupiego w Strasburgu, przypomina proces norymberski. „Za co zostali skazani dygnitarze Trzeciej Rzeszy? Za złamanie prawa? Absolutnie nie. Wszyscy oni wypełniali bardzo skrupulatnie prawa swojego państwa i rozkazy przełożonych. Zostali skazani za to, że złe i zbrodnicze prawo nie spowodowało u nich sprzeciwu; za to, że nie zastosowali klauzuli sumienia; za to, że prawo stanowione (które może być dobre, jak i zbrodnicze) uznali za wyższe od prawa naturalnego, w tym od prawa do życia" - pisze ks. Wołoszczuk.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zdecydowała o odsunięciu prof. Chazana z pracy w szpitalu św. Rodziny. Pokazała tym samym, jakimi wartościami się kieruje. Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris stoi na stanowisku, że nie ma przesłanek prawnych do dyscyplinarnego zwolnienia prof. Chazana i dyscyplinarnego zerwania z nim stosunku pracy. Prezes Instytutu Ordo Iuris, prawnik Aleksander Stępkowski w  wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" zaznacza, że upowszechniane w mediach informacje o rzekomym nieładzie organizacyjnym w szpitalu św. Rodziny są nieprawdziwe. - Szpital św. Rodziny od 2008 r. ma certyfikat jakości ISO, obecnie PN EN ISO 9001. Ani te certyfikaty, ani fundusze europejskie, które szpital intensywnie wykorzystuje, nie są przyznawane placówkom, które mają nieład w dokumentacji. W dniu eksplozji emocji spowodowanej zapowiedzią odwołania prof. Chazana, gdy przed szpitalem kłębią się ludzie i media, wewnątrz przyjmuje się 18 porodów, w sytuacji, gdy zwykle jest ich 13. Zdolność przyjęcia o 40 proc. większego obciążenia przez zespół szpitalny w okresie urlopowym każe traktować opowieści ministra Neumanna o bałaganie na równi z twierdzeniami Pinokia. To jest szpital, w którym jest najniższa śmiertelność okołoporodowa w kraju! A opinii publicznej serwuje się bajkę o rzekomych licznych nieprawidłowościach - mówi Stępkowski.

Wszystko to sprawia, że rysuje się bardzo ponury obraz naszej rzeczywistości. „Zarzuty wobec prof. Chazana - pisze we wspomnianym artykule ks. Wołoszczuk - są skandaliczne, bo nie wynikają ani z litery ani z ducha prawa, a jedynie z pewnej neototalitarnej ideologii, która, podobnie jak za czasów PRL, próbuje wpływać na społeczeństwo, system prawny, a co gorsza, już nawet tłamsić sumienia ludzi. Takie podejście do człowieka, jego wiary, sumienia i wolności już w Polsce przerabialiśmy z bardzo tragicznym skutkiem. Co więcej, takie rozumienie wolności jest promowane przez wszystkie mainstreamowe media. (...) Jest to wielkie wyzwanie, czy wręcz dzwonek alarmowy dla środowisk katolickich i hierarchii katolickiej, ukazujące niewystarczającą obecność w mediach i relatywnie małą skuteczność przekazu katolickiego".