Strona główna  /  Warto przeczytać  /  Więcej  /  Pokusa niedoceniania i przeceniania Szatana

Pokusa niedoceniania i przeceniania Szatana

Pokusa niedoceniania i przeceniania Szatana

O pokusie niedoceniania albo przeceniania siły szatana pisze w Przewodniku Katolickim ks. Krzysztof Wons SDS.

Autor podkreśla, że diabeł nie jest ani postacią fikcyjną, wymyśloną przez bajkopisarzy, z którą można się bawić bez konsekwencji, ani też wszechpotężnym władcą, na jakiego siebie kreuje i na jakiego kreują go często ludzie. Można powiedzieć, że diabeł cieszy się, kiedy jest niedoceniany lub przeceniany. W pierwszym przypadku może bardziej skutecznie działać, a w drugim robi się z niego kogoś, kim wcale nie jest. Te dwa skrajne rodzaje podejścia do szatana sprawiają, że jest on stale w centrum i są przez niego chętnie wykorzystywane do powiększania w człowieku pęknięcia związanego z grzechem. „Zły stara się pogłębiać to pękniecie i zaburzenie, a jednocześnie zacierać jego granice, tak aby człowiek nie wiedząc kiedy, kierując się pozorem dobra, przekraczał granice w stronę zła. Wykorzystuje do tego własne produkty podane w pięknych opakowaniach, na których są napisy: tolerancja, kompromis, agnostycyzm, wyrozumiałość, relatywizm. Ostatnio pojawił się nowy napis w ładnym opakowaniu: walka z przemocą" - pisze ks. Wons.

Kapłan zaznacza, że potrzebujemy w życiu Bożego światła, ponieważ poza Bogiem wszystko jest dwuznaczne i nie zawsze od razu jesteśmy w stanie rozeznać, co pochodzi od dobrego, a co od złego ducha. Sami z siebie nie jesteśmy w stanie tego dokonać. „Dlatego aby dobrze rozeznawać - zauważa ks. Wons - potrzebujemy Bożego słowa i przebywania w obecności Boga. Chrześcijańskie rozeznawanie nie polega najpierw na skrupulatnym śledzeniu zagrożeń (czego bardzo życzyłby sobie demon), ale na miłosnym wsłuchiwaniu się w słowo Boga i adorowaniu Jego piękna. Lucyfer stał się upadłym aniołem, kiedy przestał adorować Boga, a zaczął adorować siebie."

Zdaniem salwatorianina obserwujemy dzisiaj pewną tendencję do przeakcentowanego zajmowania się zagrożeniami. Zagrożeniami zajmować się trzeba, ale - jak zaznacza autor - można jednak stracić rachubę, gdy „zajmując się zagrożeniami, przestajemy zajmować się Bogiem, to znaczy, gdy niechcąco w naszej modlitwie, konferencjach, rozważaniach, katechezach, artykułach, zamiast stawiać w centrum Boga, moc i piękno Jego Ewangelii, w imię troski o człowieka stawiamy w centrum przestrzeganie przed zagrożeniami."

„Demon i zagrożenia zła nie są w centrum chrześcijańskiego przesłania - kontynuuje ks. Wons. - Centrum jest Dobra Nowina, a jej sercem jest miłość Ojca, o którym Jezus mówi od pierwszej do ostatniej stronicy Ewangelii. Pedagogia Jezusa jest jasna. Wystarczy czytać z uwagą Ewangelię. Jezus we wszystkim, co mówi, prowadzi do Ojca. Na Jego drodze pojawiają się złe duchy: wyją w synagodze, w tłumie, który naucza, krzyczą na Niego, On natomiast każe im milczeć, wyrzuca je i zajmuje się konsekwentnie głoszeniem Królestwa Ojca. Także wtedy, gdy na pustyni jest bezpośrednio atakowany przez diabła, cały czas odwołuje się do Bożego Słowa i Ojca. Nie ignoruje zła, ale nie pozwala Złemu zajmować środka pola przez jego sprytne i przebiegłe skupianie uwagi na nim."