Strona główna  /  Warto przeczytać  /  Więcej  /  Czy istnieje powołanie do samotności?

Czy istnieje powołanie do samotności?

Czy istnieje powołanie do samotności?

Czy istnieje powołanie do samotności? Jak Biblia patrzy na ludzi samotnych? Materiał na ten temat przedstawia nowy biuletyn Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich, który zamieszcza artykuł o. Dariusza Kowalczyka SJ, profesora Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Oto fragment tego tekstu:

Dawniej  mówiono: „stara panna", „stary kawaler", deprecjonując w pewien sposób życie osób samotnych. Dziś używa się terminu „singel" i nie jest to tylko przejaw mody na język angielski, ale również nowy sposób podejścia do ludzi żyjących w pojedynkę. W Internecie można znaleźć setki stron na temat singli i dla singli. Nawet po pobieżnym ich przeglądnięciu nasuwa się wniosek, że słowo „singel" nie jest jednoznaczne i określa dość różne sytuacje oraz wybory życiowe. 

Niekiedy pojęcia „singel" (z ang. pojedynczy, oddzielny, sam jeden) używa się w znaczeniu bardzo ogólnym i szerokim na określenie dorosłej osoby, która nie żyje w związku małżeńskim, nie ma narzeczonego czy narzeczonej ani żadnego w jakiejś mierze stałego partnera. Dzieje się tak z różnych przyczyn, jednak bez świadomie podjętej decyzji. W tak rozumianej zbiorowości singli większość to ludzie, którym w ten sposób ułożyło się życie: „na razie" są sami, ale nie planują samotnego życia z wyboru. To dla nich są wspomniane strony internetowe, które oferują płaszczyznę spotkania i znalezienia stałego partnera. W grupie tej swoje bycie samemu niektórzy przeżywają bardzo dramatycznie, wręcz jako swego rodzaju przekleństwo. Inni z brakiem „drugiej połowy" radzą sobie spokojnie, ale chętnie kogoś by poznali. Warto zauważyć, że zdarza się, iż pod wpływem sztucznego nagłaśniania problematyki singli młodzi ludzie, którzy nie musieliby się jeszcze martwić swoją samotnością, z powodu braku chłopaka czy dziewczyny uważają się za nieszczęśliwych singli. W rezultacie zaczynają nerwowe poszukiwania drugiej osoby, nawiązując czasem dwuznaczne, a niebezpieczne relacje.  

W węższym, bardziej właściwym znaczeniu, singel to ktoś, kto podjął świadomie decyzję, aby żyć bez zawierania trwałych związków. Taka osoba nie szuka współmałżonka, ponieważ po prostu tego nie chce. Choć nie wiąże się z nikim, prowadzi jednak bogate życie towarzyskie i może mieć wielu tymczasowych partnerów. Ponoć w Poznaniu odbyła się konferencja singli, na której ustalono definicję singla, określając go właśnie jako „osobę samą, ale nie samotną". „Singlowanie" oznacza też najczęściej materialną niezależność. Co więcej, single nierzadko decydują się na bycie singlami właśnie między innymi dla ułatwienia sobie kariery zawodowej i szybkiego bogacenia się. 

W grupie osób świadomie decydujących się na życie w pojedynkę - choć ów wybór niekiedy bywa świadomy tylko pozornie - rozróżnia się także „lonera" (z ang. lone - samotny, odludny). Słowem tym określa się kogoś, kto nie tylko nie ma stałego partnera, ale rzeczywiście jest odludkiem. Żyje samotnie ze względu na wcześniejsze, bolesne doświadczenia bliższych relacji emocjonalnych. Ponieważ w przeszłości został zraniony i odrzucony, boi się i uważa, by czegoś podobnego nie przeżyć ponownie. 

Spróbujmy spojrzeć na singli w świetle Biblii i tradycji Kościoła. Czy można mówić o duchowości singli? Już na pierwszych stronach Pisma świętego znajdujemy bowiem ważkie słowa: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc" (Rdz 2, 18). A kiedy Bóg stworzył kobietę, mężczyzna powiedział: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!" (Rdz 2, 23). Parafrazując biblijne słowa, można by rzec: „Bóg powiedział, iż nie jest dobrze być singlem". Byłoby to jednak nadużycie, gdyż Boży plan stworzenia człowieka - mężczyzny i kobiety - nie przekreśla bycia samotnym jako drogi szczególnego życiowego powołania.   

Kościół zawsze podkreślał, że podstawowym powołaniem człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny. To właśnie jedność małżonków, a nie żaden inny stan, uczynił św. Paweł obrazem relacji pomiędzy Jezusem Chrystusem a Kościołem: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" (Ef 5,31-32). Jednocześnie od początku w chrześcijańskich wspólnotach rodziły się powołania do życia samotnego: dziewice i wdowy posługujące na różne sposoby w Kościele oraz mężczyźni wybierający celibat dla głoszenia Ewangelii.

Paweł Apostoł zapędził się w wychwalaniu życia samotnego tak dalece, że dzisiaj jego sformułowania z Pierwszego Listu do Koryntian można by uznać za swoisty manifest singla: „Dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. [...] Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić" (1 Kor 7, 1. 26-28). Trzeba zauważyć, że pisząc te słowa, św. Paweł żywił przekonanie o bliskiej paruzji, czyli rychłym końcu świata. Jednak gdyby na chwilę zapomnieć o tej na wskroś religijnej perspektywie, sformułowanie o „obecnych utrapieniach" byłoby zapewne bardzo bliskie wielu dzisiejszym singlom.  Uczniowie Jezusa, kiedy usłyszeli Jego nauczanie na temat małżeństwa i praw kobiety (por. Mt 19,1-9), tyleż spontanicznie, co powodowani lękiem, rzekli: „Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić" (Mt 19, 10). Wówczas Jezus wypowiada dość tajemnicze słowa, które mogłyby stać się punktem wyjścia niejednych rekolekcji dla singli: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" (Mt 19, 11-12).

Okazuje się zatem, że Jezus, który sam pozostał bezżenny ze względu na swą tożsamość Syna Bożego i misję głoszenia królestwa niebieskiego, dostrzega inne, wrodzone lub społeczne, przyczyny samotnego życia. Nie formułuje przy tym moralnych ocen, a jedynie opisuje fenomen singli Jego czasów. Przypadków singli jest tak wiele, że trudno by było oceniać z góry ten sposób życia. Gdybyśmy jednak chcieli podać podstawowe ewangeliczne kryterium oceny „singlowania", to byłaby nim - jak przy każdym innym sposobie życia - miłość. Ta miłość, o której tak pięknie pisał w Hymnie o miłości „singel" - św. Paweł, a wobec której wszystko staje się względne. Czy życie singla może być wypełnione miłością? Niewątpliwie tak! I można byłoby podawać wiele przykładów - z życia i literatury - osób, które żyły samotnie, ale nigdy nie były osamotnione. Co więcej, to przy nich wielu znajdowało pomoc, pociechę i ciepło ludzkiej bliskości.