Strona główna  /  Rekolekcje  /  Rybaki 2021  /  Relacja z rekolekcji w Rybakach cz. 3

Relacja z rekolekcji w Rybakach cz. 3

 Poszukiwaniu woli Bożej w Kościele poświęcona była trzecia konferencja podczas naszych sodalicyjnych rekolekcji w Rybakach.

„Boże naucz mnie miłować Twoją wolę, którą objawiasz w swoim Kościele" - modlimy się za bł. Reginą Protmann w Koronce umiłowania woli Bożej.

Miłość i posłuszeństwo wobec Kościoła - to szczególnie charakteryzowało bł. Reginę. Te dwie postawy sprawiły, że oddała się ona całym sercem dziełu odnowy Kościoła na przełomie XVI i XVII w. A było to zadanie bardzo trudne. Kościół katolicki - jak przypomniał rekolekcjonista ks. Michał Kuciński - musiał mierzyć się wówczas z ogromnym wyzwaniem - protestantyzmem.

Mieszkańcy Braniewa należeli wówczas w większości do narodowości niemieckiej i łatwo przyjmowali idee Marcina Lutra. Dochodziło w tym mieście do wielu przejawów nietolerancji religijnej wobec katolików, do przemocy fizycznej wobec nich i rozlewu krwi. Księża nie mogli spokojnie wypełniać posługi duszpasterskiej. Proboszcz z Braniewa został usunięty z urzędu, a na jego miejsce wprowadzono pastora protestanckiego, zaczęto odprawiać nabożeństwa luterańskie.

- To wszystko mocno uderzało w dotychczasowe życie duchowe katolików, a w życie osób konsekrowanych szczególnie. W tej sytuacji praca na rzecz Kościoła katolickiego, ze strony młodej dziewczyny, jaką była Regina Protmann, było na pewno aktem odwagi. Odwaga ta wypływała z miłości do Kościoła i ta miłość dodawała jej sił - mówił ks. Michał.

Oprócz ciągłego zagrożenia ze strony protestantów, Regina musiała mierzyć się jeszcze z inną trudnością. Otóż założone przez nią Zgromadzenie św. Katarzyny nie zostało początkowo zatwierdzone przez Kościół. Zgodnie z uchwałami Soboru Trydenckiego, jeżeli chodzi o żeńskie życie konsekrowane, mogły istnieć tylko klasztory zachowujące ścisłą klauzurę. Siostry mogły się modlić i pracować tylko za murami klasztoru, bez wychodzenia na zewnątrz. A Regina przecież stworzyła zupełnie nowy model zakonu: kontemplacyjno- czynny. Siostry łączyły głęboką modlitwę z pracą i służbą wśród ludzi świeckich. Odwiedzały chorych w ich domach, opatrywały ich rany, dostarczały posiłki biednym, zajmowały się  edukacją analfabetów. Troszczyły się o wygląd i estetykę kościołów i szat liturgicznych.

- Jedną z cechą charakterystycznych Sodalicji Mariańskiej jest uniwersalność. Nie ma sprawy Bożej, której sodalicja nie uznawałaby za swoją. Dbać o Kościół, zainteresować się człowiekiem. Tak bardzo sodalicyjna i uniwersalna była w swej służbie matka Regina - podkreślił ks. rekolekcjonista.

Katarzynki robiły swoje, nie będąc początkowo zliczane do zakonów. Jednocześnie matka Regina przez cały czas była posłuszna Kościołowi, chciała w nim trwać i pokornie poddała się ocenie hierarchicznej struktury Kościoła. Cnota posłuszeństwa była dla niej niezwykle ważna. W testamencie zaleciła swoim współsiostrom: „Jest to moim pokornym i matczynym upomnieniem dla was, moje kochane siostry, byście zawsze przed Panem Bogiem i naszym najukochańszym Oblubieńcem, Jezusem Chrystusem, a także przed wszystkimi ludźmi, wiernie trwały w karności, skromności, pokorze, prawdziwej cierpliwości, w doskonałym posłuszeństwie i w miłości chrześcijańskiej".

Matka Regina - jak zaznaczył ks. Kuciński - daje nam przykład wielkiej miłości do Kościoła. Warto więc zadać sobie w tym miejscu pytanie: czy ja naprawdę kocham Kościół? Warto kochać Kościół, jak napisał anonimowy autor z II wieku, dlatego, że jest piękny. Starszy nawet niż słońce i księżyc.

W Liście do Efezjan czytamy: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich - w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem" (Ef 1, 3-4).

Oznacza to, że Bóg powołał nas do świętości w swoim Kościele jeszcze przed założeniem świata.

- Pełnienie woli Bożej jest naśladowaniem Jezusa, który umiłował swój Kościół i wydał za niego samego siebie. A więc, jeżeli chcemy pełnić wolę Bożą, to musimy kochać Kościół, co jednak musi trochę nas boleć. Trzeba zapłacić za to pewną cenę. Ale Kościół to najsilniejszy organizm na świecie. Bramy piekielne go nie przemogą. I to nie są słowa poezji. Tak mówi Bóg. Są skandale i grzechy w Kościele, ale bramy piekielne go nie przemogą. Miłość do Kościoła kosztowała Jezusa, nas też ma kosztować - mówił ks. Kuciński i za Benedyktem XVI podkreślił, że miarą faktycznego posiadania Ducha św. jest stopień miłości do Kościoła Chrystusowego. Czyli innymi słowy: na ile kocham Kościół, na tyle mam Ducha św.

Ks. rekolekcjonista zachęcił do zastanowienia się, co w ciągu całego życia otrzymaliśmy od Kościoła. Przede wszystkim sakramenty, ale także naszą wspólnotę i siebie samych. Przecież gdyby nie Kościół, to byśmy się razem nie spotkali, nie doświadczyli ze swojej trony pomocy, wysłuchania, zrozumienia.

- Może ktoś z nas doznał w Kościele jakiejś krzywdy, rany, niezrozumienia. Może czuje się zraniony którymś ze skandali. Warto pamiętać o następującym rozróżnieniu. Jesteśmy członkami Kościoła, ale nikt z nas nie jest w całości Kościołem. To nie Kościół coś złego zrobił, ale ktoś konkretny, kto należy do Kościoła - mówił ks. Michał i dodał, że Kościół jest piękny, ale też grzeszny. Kto decyduje się szukać woli Bożej, naśladując Jezusa w Kościele, musi wziąć na siebie doświadczenie rozczarowania Kościołem.

- Nie należy tęsknić za Kościołem bezgrzesznym. Tęsknota za Kościołem bezgrzesznym nie zostanie zrealizowana tu na ziemi. W niebie - tak. Tu - nie. Nie chodzi o to, żeby usprawiedliwiać zło, ale odnaleźć swoje miejsce w tym Kościele. Taki jest mój Kościół, bo taki jestem ja, człowiek grzeszny. A jednak święty i piękny Kościół mnie przyjmuje. Tam, gdzie zaczyna brakować ducha prawdziwej miłości do Kościoła, trzeba to czymś wypełnić i będzie to prawdopodobnie wypełnione krytyką Kościoła. Jak widzę zło, to konieczną rzeczą jest reakcja. Ale jeżeli nie ma w tym wszystkim miłości, to pojawia się złośliwa, pełna goryczy i pychy krytyka, duchowa pustka - mówił ks. Kuciński.

Zwrócił uwagę na wydarzenie, kiedy to Jezus Zmartwychwstały pokazuje Tomaszowi swoje Ciało i swoje rany na Ciele. Dopiero po tym Tomasz rozpoznaje, że to rzeczywiście jest Jezus, który zmartwychwstał. Tak więc Tomasz rozpoznaje Jezusa Zmartwychwstałego po ranach powstałych w wyniku ludzkich grzechów. Te rany są na Ciele Jezusa, a Ciałem Jezusa jest Kościół. A więc Kościół rozpoznaje się dlatego, że jest ranny. Kościół jest wspólnotą grzeszników z Głową świętą, Jezusem Chrystusem, który daje się rozpoznać po ranach Mu zadanych.

- Jeden z autorów napisał, że skoro jest człowiekiem grzesznym, zranionym i obraca się w Kościele, wspólnocie grzeszników, to właśnie w takiej wspólnocie jest mu bliżej do Boga. Bo jest grzeszny. Gdyby Kościół składał się z bezgrzesznych, to byłoby mu trudno odnaleźć się w takiej wspólnocie - mówił ks. Michał Kuciński.