Strona główna  /  Program apostolski ruchów  /  Rok 2016  /  Złe i dobre duchy w życiu człowieka

Złe i dobre duchy w życiu człowieka

Złe i dobre duchy w życiu człowieka

 W poprzednim wydaniu naszego serwisu informacyjnego pisaliśmy, że św. Ignacy Loyola, podobnie jak Ojcowie Pustyni, uważał, iż człowiek na swojej drodze do Boga doświadcza działania duchów dobrych i złych i bardzo ważne jest ich rozróżnianie. Dziś ciąg dalszy naszego cyklu o rozeznawaniu duchowym.

C.S. Lewis twierdził, że ludzie wierzą w diabła zwykle zbyt gorliwie, albo zbyt słabo. A obie postawy są bardzo szkodliwe i w gruncie rzeczy pomagają szatanowi w realizacji jego misji. Przecenianie roli szatana prowadzi do przypisywania mu mocy, której on nie posiada i dostrzegania jego działania niemalże wszędzie. Takie postrzeganie diabła paradoksalnie grozi znacznie zwiększoną podatnością na jego działanie. Bo skoro człowiek wszędzie będzie widział szatana, to w końcu przestanie go zauważać gdziekolwiek. Warto pamiętać, że szatan nie jest wszechmocny i bez zgody Boga oraz bez zaangażowania naszej wolności nic nam nie zrobi. Niedocenianie roli szatana również jest niebezpieczne, bo najskuteczniej działa on właśnie wtedy, kiedy się go nie dostrzega.

Jedna i druga skrajność prowadzi więc do tego samego: nie widzimy, że szatan istnieje i działa. Jak działa na nas szatan? Wykorzystuje fakt, że człowiek posiada zranioną grzechem pierworodnym naturę i w efekcie skłonność do zła.

Kościół mówi o tzw. siedmiu grzechach głównych, którymi są: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo. Są to korzenie grzechów i opierając się na nich szatan robi wszystko, aby nas do konkretnego zła namówić. Czasami kusi wprost do zła, ale zwykle przedstawia tzw. dobro pozorne. Ukazuje drogę prowadzącą do zła poprzez coś, co wydaje się dobre. Jednak patrząc w przyszłość, na owoce, wcale to dobre nie jest. Człowiek jednak, jeżeli nie praktykuje rozeznawania duchowego, nie patrzy tak daleko. Idzie za pierwszymi impulsami, pragnieniami, pożądaniami i nie zastanawia się, co będzie później. Jeżeli jednak ma jakieś opory moralne, zły duch zacznie je osłabiać przekonując, że prawo Boga i nauczanie Kościoła jest nieżyciowe, nieludzkie, odbierające nam wolność,  ustanowione przez duchownych tylko dla ich własnych korzyści, itp., a więc nie trzeba tak się tym przejmować. A kiedy człowiek już zrobi pierwszy, najpierw niewielki, wyłom w murze moralności, dalej już burzenie tego muru pójdzie mu szybko i nie wiadomo kiedy zacznie robić rzeczy bardzo złe.

„Ponieważ zły duch zwraca się tylko ku sobie, dlatego nienawidzi wszystkiego, co jest skierowane ku Drugiemu. Jako pierwszy cel stawia on sobie oddzielenie człowieka od Boga, a tym samym wewnętrzne rozbicie samego człowieka oraz skłócenie ludzi pomiędzy sobą. W tym celu oskarża i oczernia na wszystkie możliwe sposoby. Oskarża i oczernia Boga przed człowiekiem (...); oskarża także człowieka przed Bogiem (...). W czasie kuszenia do grzechu szatan oskarża najpierw Boga przed człowiekiem starając się go przekonać, że poprzez swoje prawo Bóg zniewala go; po grzechu zaś szatan oskarża człowieka przed nim samym przekonując go - jak przekonał Judasza - że nie ma już dla niego miłosierdzia i musi zginąć. Szatan oskarża także jednego człowieka przed drugim rozbijając w ten sposób jedność pomiędzy ludźmi" - pisze o. Józef Augustyn SJ w książce „Adamie, gdzie jesteś?".

Jak działa dobry duch? Przekonuje, że tak naprawdę naszym największym pragnieniem jest zawsze dobro i tylko w nim możemy odnaleźć prawdziwe szczęście. Św. Augustyn modlił się do Boga: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie". Dobry duch będzie prowadził nas zawsze ku naszemu najważniejszemu celowi, którym jest sam Bóg. Kim jest dobry duch? To anioł, który opiekuje się człowiekiem, aby nie uraził swej stopy o kamień (por. Ps 91), reprezentant świata czystych duchów przeznaczonych do usług, posłanych na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie (por. Hbr 1, 14). Wspomniany św. Augustyn tak pisał o aniołach: „Jest rzeczą widoczną, iż w czynach, poznanie i afekt człowieka, bardzo się zmienia i może od dobrego odpaść, dlatego było odpowiednim, by aniołowie do strzeżenia człowieka byli wyznaczeni, przez których ludzie byliby pobudzani i kierowani do dobrego."

Oczywiście warto pamiętać, że w swoim działaniu Bóg nie jest niczym i nikim ograniczony. Zawsze może zadziałać jak chce i kiedy chce. W odróżnieniu od szatana, który musi mierzyć się z wieloma ograniczeniami. A najbardziej z tym, że Bóg jest Bogiem i może wszystko, a diabeł jest upadłym aniołem i może bardzo niewiele. Jedynie tyle, na ile pozwoli mu Bóg i ludzka wolność.

Tak więc dwa światy, złych i dobrych duchów, nieustannie na nas oddziałują. „Stajemy się w ten sposób - pisze o. Augustyn - terenem walki duchów, albo też - nawiązując do terminologii Pawłowej - walki pomiędzy ciałem a duchem. (...) Z jednej strony człowiek podlega kuszeniu złego ducha (ciała), z drugiej zaś prowadzi go i kieruje nim dobry duch.

Ponieważ teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno (1 Kor 13, 12), dlatego też trudno nam odróżnić kuszenie złego ducha od natchnień ducha dobrego. Zły duch nie daje się łatwo rozpoznać. Umie bowiem dostosować się do sytuacji człowieka i potrafi też udawać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14). Celem rozeznawania duchowego jest poznawanie i pełnienie w każdej sytuacji - niezależnie od wewnętrznych stanów człowieka i zewnętrznych okoliczności - woli Bożej, która zostaje mu objawiona przez działania dobrego ducha. W rozeznawaniu duchowym człowiek pyta siebie samego, korzystając także z rozeznania Kościoła (kierownictwo duchowe, rozeznanie wspólnotowe, posłuszeństwo przełożonym), które z tych wielu natchnień, pragnień i poruszeń wewnętrznych pochodzi rzeczywiście od Boga, a które jest tylko dziełem ludzkich dążeń czy nawet pożądań, umiejętnie wykorzystanych przez zwodziciela."

Trzeba być świadomym tego, że jesteśmy terenem walki duchów. I nieustannie zastanawiać się, czy dane pragnienie, impuls, pomysł, plan, oczekiwanie, pochodzą od dobrego czy złego ducha. Czy kwestia rozeznawania ważna jest w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie? Oczywiście nie chodzi tutaj o tak banalne rzeczy, jak decyzja, czy ugotować dziś na obiad zupę pomidorową czy ogórkową. Ale już np. decyzja, czy zjeść lody w Wielki Piątek, może mieć znaczenie dla naszego życia duchowego. Wtedy zły duch będzie nas przekonywał, że nie będzie w tym nic złego i żebyśmy nie przesadzali ze swymi obiekcjami, bo to przecież tylko lody i jedna mała kulka nic nie zmieni, a wręcz będzie miała zbawienny wpływ na organizm, bo dzień jest upalny, a my zmęczeni....itp. Dobry duch natomiast będzie utwierdzał nas w przekonaniu, że dzień Śmierci Chrystusa nie jest dobrym dniem na jedzenie słodyczy, a post i wierność w najdrobniejszych rzeczach mają głęboki sens duchowy właśnie szczególnie w tym dniu.

Jednak praktyka rozeznawania duchowego ma zastosowanie przede wszystkim w decyzjach dużo poważniejszych. Takich, gdzie decyzje, którą opcję powinniśmy wybrać, nie są tak oczywiste. Bo co ma np. zrobić maturzysta, który bardzo pragnie wstąpić do zakonu, ale jednocześnie bardzo pragnie pójść na studia i ożenić się? - Oczywiście, że do zakonu, wnusiu - powie babcia. - Oczywiście, że na studia - powiedzą rodzice. I co zrobić? Składać papiery do zakonu, czy na uczelnię? A może i tu, i tu? A może ani tam, ani tam? Wbrew pozorom, w odniesieniu do Boga wcale wybór zakonu nie musi być najlepszy. Może być, ale nie musi. Trzeba to rozeznać. A co ma zrobić np. małżonek, który otrzymuje od przełożonego w pracy polecenie wyjazdu w delegację zagraniczną na pół roku? Wyjechać i dobrze zarobić, czy zostać z żoną i małym dzieckiem, ryzykując jednak konieczność zmiany pracy? Trzeba rozeznać.

Rozeznawanie duchowe powinno dokonywać się przede wszystkim na modlitwie i do modlitwy prowadzić. Najważniejsze jest bowiem życie Bogiem, a nie samo rozeznawanie dla rozeznawania.   
                                                                                                                                            Cdn.