Jak dobre i złe duchy działają na człowieka?
Jak dobre i złe duchy działają na człowieka?
Jak dobre i złe duchy działają na człowieka? O tym w kolejnym odcinku naszego cyklu o rozeznawaniu duchowym.
W życiu duchowym albo zbliżamy się do Boga, albo od Niego oddalamy. Niemożliwa jest jakaś trzecia, neutralna faza, w której jednocześnie żyjemy w stanie łaski i w stanie grzechu. Tymczasem zły duch chce przekonać nas, że taka faza istnieje, co w gruncie rzeczy sprowadza się do usilnego wmawiania nam, że grzech tak naprawdę nie jest grzechem, a więc nie stanowi żadnego problemu. Człowiek, który da sobie wmówić taki sposób patrzenia na życie, stopniowo zacznie po prostu odchodzić od wiary. „Uleganie pokusie trzeciej możliwości nierzadko podbudowywane jest pięknymi i szlachetnymi racjami w rodzaju: skoro o Bogu nie można nic pewnego powiedzieć, to trzeba się zająć raczej czynieniem dobra ludziom; w życiu nie liczą się dogmaty głoszone o Panu Bogu, ale przede wszystkim pomaganie bliźnim, itp. Te piękne deklaracje są jednak często tylko przykrywką dla duchowego lenistwa w szukaniu prawdy, w dawaniu zdecydowanej i jasnej odpowiedzi na ostateczne pytania związane z istnieniem człowieka. Życie ludzkie wymaga od człowieka konkretnego opowiedzenia się w zasadniczych kwestiach: istnienia Boga, nieśmiertelności duszy, sensu istnienia ludzkiego na ziemi. Agnostycyzm czy obojętność wobec Boga najczęściej popycha nas w kierunku realizowania naszych namiętności, które trzymając nas w niewoli jeszcze bardziej oddalają od możliwości poznania Stwórcy. Człowiek bez Boga traci swoją tożsamość, nie wie kim naprawdę jest" - pisze o. Józef Augustyn SJ w książce „Adamie, gdzie jesteś?".
Jak wygląda działanie duchów na człowieka żyjącego w stanie grzechu śmiertelnego? Odpowiedź jest oczywista. Zły duch będzie robił wszystko, żeby człowiek w takim stanie pozostał, a dobry duch odwrotnie: postara się skłonić daną osobę do nawrócenia.
Szatan stosuje różne sposoby, aby nie pozwolić człowiekowi na zerwanie z grzechem. Najpierw przekonuje, że grzech nie jest grzechem, a konkretny akt, nawet jeżeli nauka Kościoła mówi w danym przypadku o obiektywnie ciężkiej winie, w naszym, subiektywnym przypadku podpada właśnie pod wspomniany wcześniej „trzeci stan", który znany teolog Karl Rahner SJ opisuje następująco: „Człowiek w nas, będący kłamcą, wynajduje tysiące przyczyn, dla których nasz przypadek nie podpada pod codzienne, trzeźwe prawo Boga: (...) prowadzi on swój subtelny i może całkiem pobożny wykład o tym, że nasza sytuacja jest wyjątkowa i nie da się ocenić zwyczajną miarą".
Wyobraźmy sobie kogoś, kto okrada pracodawcę prowadząc prywatne rozmowy z telefonu służbowego. Ale jako człowiek wierzący zaczyna mieć wątpliwości moralne, czy dalej tak robić. Szatan będzie go wtedy przekonywał następująco: - Bóg co prawda zakazuje kradzieży, ale przecież nie takiej. Co innego, gdybyś staruszce wyrwał torebkę na ulicy, ale coś takiego? Bóg nie zwraca uwagi na takie drobne rzeczy.
Przecież nikt tego nie zauważy. Przecież wszyscy tak robią i to znacznie częściej niż ty. Przecież twój szef już od wielu lat nie daje ci podwyżki, masz więc prawo sobie chociaż trochę w ten sposób odebrać.
Jeżeli taka argumentacja nie pomoże, szatan stwierdzi: - No dobrze, to jest grzech, ale ty nie jesteś w stanie go porzucić. Za bardzo się już w to uwikłałeś i nie dasz rady żyć bez tego. Musisz z tym dalej żyć, ale przecież to nie znaczy, że czeka na ciebie kara po śmierci.
Do kapłana, który chce złamać celibat, szatan może natomiast powiedzieć:
- Celibat to wymysł Kościoła i w rzeczywistości jest przeciwko naturze człowieka. A Bóg na pewno nie chce od nikogo, żeby żył przeciwko swojej naturze. Jeżeli porzucisz celibat, to okażesz swoją odwagę, bo twoi współbracia nie robią tego ze strachu i z wygodnictwa. Okażesz też wierność swojemu sumieniu, które nie zgadza się na zachowywanie celibatu. A sumienia trzeba słuchać przede wszystkim. A przecież duchowni prawosławni są żonaci i ich posługa wcale przez to nie jest gorsza, a może nawet lepsza.
Jeżeli i w tym przypadku taka argumentacja nie pomoże, szatan stwierdzi:
- No dobrze, to jest grzech, ale przecież ty nie jesteś w stanie żyć bez seksu. Dzięki niemu lepiej pracujesz, jesteś mniej nerwowy, a poza tym rozwijasz swoje człowieczeństwo. Czy Bóg nie chce, abyś żył i był w pełni człowiekiem?
Dobry duch będzie starał się nieustannie niepokoić człowieka żyjącego w grzechu. Zupełnie odwrotnie niż szatan, który taki stan będzie starał się za wszelką cenę rozmywać, odwracać znaczenia i mieszać argumentacjami. Dobry duch odwrotnie: będzie porządkował fakty, odwoływał się do sprawdzonych i niezmiennych wartości, zachęcał do wierności.
„Żyjąc w grzechach potrafimy się okłamywać, zagłuszać nasze sumienia, nakładać sobie maski, ale zawsze tylko do pewnego stopnia. Nigdy nie udaje nam się zniszczyć duchowej wrażliwości tak, aby stać się zupełnie nieczułymi. Człowiek jest ze swej istoty bytem stworzonym na obraz i podobieństwo samego Boga, i tego faktu nie potrafią wymazać nawet największe namiętności. Duchowy człowiek w nas daje słyszeć swój głos przez prawo naturalnego sumienia. Wyrzuty sumienia są naturalną reakcją duchowości człowieka, który w stanie grzechu przestaje być sobą; są naturalnym głosem wewnętrznym domagającym się od wolności człowieka przyznania jej należytego miejsca. Wyrzuty sumienia to niepokój ludzkiego serca, które nie spoczywa w Bogu, swoim Stwórcy" - pisze o. Augustyn.
Zdrowe sumienie należy jednak odróżnić od chorego, zafałszowanego. To pierwsze daje człowiekowi nadzieję i pokój wewnętrzny. Nawet jeżeli zdarzy się grzech, to Bóg jako miłosierny Ojciec przebacza w sakramencie pokuty, nakłada szatę, pierścień, sandały i zabija utuczone cielę. A więc nawet w największym grzechu, gdzieś na horyzoncie pozostaje nadzieja nawrócenia. Natomiast zafałszowane sumienie poprzez chore poczucie winy skłania człowieka do rozpaczy i beznadziei. Wówczas grzech jawi się jako coś niewybaczalnego, czego już nie można porzucić, kara jest nieuchronna i w gruncie rzeczy pozostaje już tylko hedonistycznie korzystać z życia, a może nawet popełnić samobójstwo.