Zmarły Ojciec Święty Franciszek - papież Miłosierdzia
Zmarły Ojciec Święty Franciszek był przede wszystkim papieżem Miłosierdzia – oceniają komentatorzy.
Można nawet powiedzieć, że przesłanie miłosierdzia najpełniej definiuje jego pontyfikat. Już w książce „Miłosierdzie to imię Boga” papież Franciszek tak mówił o Stwórcy: „On jest miłosierdziem... Miłosierdzie jest Jego pierwszym atrybutem... To imię Boga”.
Żaden przymiot Stwórcy nie jest tak mocno podkreślany w Biblii jak miłosierdzie. Zarówno miłosierdzia Boga, jak i miłosierdzia drugiego człowieka chyba najbardziej potrzebujemy. Miłosierdzie to nie to samo, co miłość, chociaż z miłością się łączy. To postawa serca charakteryzująca się głębokim współczuciem oraz gotowością do pomocy i przebaczenia. I faktyczne udzielenie tego przebaczenia czy pomocy drugiemu człowiekowi, nawet jeżeli byłoby to trudne, kosztowne czy wymagające osobistego poświęcenia.
„Ileż sytuacji niepewności i cierpienia jest obecnych w dzisiejszym świecie! Ileż ran na ciele wielu, którzy nie mają już więcej głosu, ponieważ ich krzyk osłabł i zgasł z powodu obojętności bogatych narodów. (…) Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzje i egoizm” – pisał Franciszek w bulli Misericordia vultus.
Według niego Kościół powinien być szpitalem polowym, domem miłosierdzia. Musi wychodzić na peryferie ludzkiego życia, tam gdzie żyją najbiedniejsi, aby nieść im uścisk Bożego miłosierdzia. Stąd papież często apelował, aby wierzący byli „chrześcijanami na pełen etat”, a nie tylko „chrześcijanami z salonu czy kawiarni”, natomiast kapłani „byli pasterzami, którzy pachną tak samo jak ich owce”. Chodzi o to, abyśmy wszyscy stali się ludźmi wolnymi do czynienia dobra.
Kościół uczy o tzw. uczynkach miłosierdzia względem ciała i względem duszy. Względem ciała są to: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, chorych nawiedzać, więźniów pocieszać, umarłych pogrzebać.
„Jeśli przyjrzymy się naszej sytuacji, naszemu społeczeństwu, zorientujemy się, że nie brakuje warunków i okazji do wypełniania tych zaleceń. Dla bezdomnego, który przesiaduje przed naszym domem, biednego, który nie ma co jeść, rodziny mieszkającej po sąsiedzku, której nie wystarcza do końca miesiąca z powodu kryzysu, ponieważ mąż stracił pracę – co powinniśmy zrobić? Jak mamy się zachować wobec imigrantów, którzy uratowali się z morskiej przeprawy i przypływają na nasze wybrzeża? Względem starszych, samotnych, opuszczonych, którzy nie mają już nikogo, co powinniśmy zrobić?
Darmo otrzymaliśmy, darmo dajemy. Jesteśmy wezwani do tego, by służyć Jezusowi ukrzyżowanemu w każdej osobie wykluczonej. Dotknąć ciała Chrystusa w tym, kto jest wykluczony, głodny, spragniony, nagi, w więzieniu, chory, bezrobotny, prześladowany, kto jest uchodźcą. To tam znajdujemy naszego Boga, dotykamy Pana. Powiedział nam to sam Jezus, wyjaśniając, jaki będzie protokół, na podstawie którego będziemy sądzeni: za każdym razem gdy uczyniliśmy coś najmniejszemu z naszych braci, Jemu to uczyniliśmy” – mówił papież Franciszek w wywiadzie – rzece Miłosierdzie to imię Boga.
Z kolei uczynki miłosierdzia względem duszy to: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzesznych upominać, strapionych pocieszać, urazy darować, krzywdy cierpliwie znosić, modlić się do Boga za żywych i umarłych.
W spełnianiu tych uczynków, jak podkreśla Franciszek, toczy się gra o naszą wiarygodność jako chrześcijan.