Strona główna  /  Kronika Federacji  /  Rok 2025  /  „Jak stawać się człowiekiem nadziei?”

„Jak stawać się człowiekiem nadziei?”

Spotkanie plenarne ORRKSpotkanie plenarne ORRK„Jak stawać się człowiekiem nadziei?” – to temat Spotkania Plenarnego Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich, które odbyło się 12 kwietnia br. w Warszawie.

W związku z Rokiem Świętym poświęconym nadziei uczestnicy skupili się na poszukiwaniu chrześcijańskich źródeł tej cnoty teologalnej. „W świecie, gdzie tak trudno o nadzieję, gdzie dzieje się tyle zła, niesprawiedliwości, wojen i prześladowań, potrzebujemy pogłębić nasze doświadczenie nadziei. Pogłębić je na tyle, abyśmy sami dla innych stali się źródłem nadziei” – zapowiadali organizatorzy.

Było to pierwsze spotkanie plenarne po śmierci o. Adama Schulza SJ, który wiele razy przygotowywał i koordynował te spotkania jako przewodniczący ORRK, razem ze swoją zastępczynią Reginą Pruszyńską. Również i w przygotowanie tego spotkania jezuita zdążył wnieść jeszcze wielki wkład. Nie wygłosił już jednak wykładu o źródłach chrześcijańskiej nadziei, który przygotował, a odczytała go Joanna Toczko.

Pierwszą prelegentką była jednak dr Elżbieta Gleba, psycholog kliniczny, psychoterapeuta, która omówiła temat: „Chrześcijańska nadzieja a depresja”. Podkreśliła, że bez nadziei wszystko traci sens. Nadzieja daje radość, siłę, zdolność do przezwyciężania trudności, podejmowania trudnych doświadczeń. Nadzieja dotyczy tego, czego jeszcze nie ma, ale spodziewamy się to osiągnąć. Rozpoznajemy ją po owocach i dokonanych wyborach.

- Jest to jakaś nasza najdonioślejsza i najważniejsza aktywność, która powoduje, że chcemy być i dorastać do naszej pełni. Bez nadziei nie ma spełnionej egzystencji. Jej przeciwieństwo, czyli beznadzieja, stanowi negację istnienia. Przestajemy wtedy być sobą i czuć, że nasze życie jest naprawdę ważne. Człowiek bez nadziei staje się uczestnikiem pustego życia, odciętego od źródła sensu. Żyje w przestrzeni absurdu, wobec którego buntuje się rozum poszukujący sensu. Natomiast idąc za nadzieją człowiek doświadcza, że to, do czego dąży, odpowiada prawdzie jego bytu – mówiła prelegentka.

O poszukiwaniu sensu dużo pisze Victor Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta pochodzenia żydowskiego, więzień obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz, twórca logoterapii. Dosłownie jest to „terapia sensem”. W skrajnym doświadczeniu obozowym Frankl odkrył, że człowiek, żeby chciał dalej żyć i stawić czoła tak niewyobrażalnemu cierpieniu, to musi posiadać sens, nadzieję na spełnienie. Człowiek urzeczywistnia się, zdaniem Frankla, w napięciu pomiędzy tym, kim jest, a kim ma się stać.

- W naszej kulturze masowej zaczął zanikać styl życia, który opiera się na jakiejś metafizycznej refleksji i szukaniu sensu. W kulturze nieograniczonej konsumpcji, braku refleksji, modne stało się poszukiwanie dróg na skróty, czyli bogatej oferty znieczulaczy. Alkohol, narkotyki, które dają złudne poczucie kontroli i dobrego samopoczucia. Mają zabezpieczyć przed trudnymi doświadczeniami, odciąć od bolesnych emocji, odsunąć pytanie o sens istnienia. Jeżeli człowiek traci tę perspektywę transcendencji, wyłania się przed nim otchłań pustki, lęku i rozpaczy – tłumaczyła Elżbieta Gleba.

Jej zdaniem przeciwieństwem nadziei jest nie tyle pesymizm, ale rozpacz, bezsens, rozpad i śmierć jako całkowity koniec. Jest to, na poziomie przeżywania, bliskie doświadczeniu depresji.

Depresja, która jest chorobą, to już społeczna plaga. Objawia się zaburzonym nastrojem, brakiem chęci do działania. W pracy terapeutycznej najbardziej skuteczna w zwalczaniu depresji jest terapia poznawcza. Dlatego, że objawy depresyjne wynikają z chorego myślenia, ze sposobu, w jaki człowiek podchodzi do rzeczywistości. Jest to myślenie destrukcyjne, negatywne, niszczące, nieprawdziwe. Daje fałszywą wizję rzeczywistości.

Prelegentka przypomniała słynną triadę depresyjną Aarona Becka. Ten twórca psychologii poznawczej odkrył, że to właśnie zniekształcone negatywne myśli są odpowiedzialne za zły nastrój osób z depresją. W konsekwencji zaproponował model poznawczy wyjaśniający przyczyny zaburzenia depresyjnego, opierający się na trzech fundamentalnych aspektach: negatywnej wizji siebie, świata i przyszłości.

Każda z tych grup – jak tłumaczyła Elżbieta Gleba - może być skonfrontowana z treściami naszej wiary. W przypadku negatywnych myśli o sobie, warto spróbować spojrzeć na siebie oczami Boga. Wtedy zobaczę, że moje istnienie zostało zaplanowane przez Boga przed wiekami, nie jestem na tym świecie przypadkiem, a Stwórca, z ogromną miłością, umieścił mnie w tym konkretnym miejscu i czasie. Noszę w sobie ogromną godność ukochanego Bożego dziecka. Dał mi wszelkie warunki, żebym mógł dojrzewać w człowieczeństwie, w swoim powołaniu, a także uczestniczyć w realizacji Jego planu stworzenia i zbawienia. Zależy Mu na mnie tak bardzo, że ofiarował za mnie samego Siebie. On wziął na Siebie moje grzechy, ale również wszystko, co mnie rani i przerasta. Bóg we mnie wierzy, w moje człowieczeństwo, możliwości, chce mnie uczyć i wspierać. Każde zdarzenie z mojego życia może być spożytkowane przeze mnie do pomnażania dobra, czyli mogę z tego wyciągnąć pozytywne skutki. Wszystko można wykorzystać ku dobremu.

W przypadku negatywnych myśli o świecie, warto skonfrontować się z prawdą o stworzeniu i o zbawieniu. Świat został stworzony przez Boga i w pełni podlega Jego władzy. Tak więc niemożliwe jest, że coś Bogu się wymknęło spod kontroli i jest On teraz wobec pewnych procesów bezradny. I chociaż w świecie istnieją siły zła, to jednak my żyjemy po to, aby pokonać je dobrem, kontynuować dzieło stworzenia, nie pozwolić się pokonać zniechęceniu, a Bóg potrafi posłużyć się tymi naszymi kruchymi, ludzkimi siłami, żeby swój plan przeprowadzić.

W przypadku negatywnych myśli o przyszłości, warto uświadomić sobie perspektywę życia wiecznego z Bogiem, który stworzył nas do nieśmiertelności. Kiedy przyjmujemy Bożą miłość w Chrystusie i ją odwzajemniamy, to doświadczamy tego źródła wody, które wytryskuje ku życiu wiecznemu.