44. Ogólnopolska Pielgrzymka Sodalicji Mariańskich na Jasną Górę
Pod hasłem Nadzieja zawieść nie może 20 września br. odbyła się 44. Ogólnopolska Pielgrzymka Sodalicji Mariańskich na Jasną Górę.
Pielgrzymka rozpoczęła się tradycyjnie w Kaplicy Matki Bożej Różańcowej na Jasnej Górze. Zgromadziła się spora grupa sodalisek i sodalisów m.in. z: Czeladzi, Gdańska, Krakowa, Łodzi, Olsztyna, Piastowa, Sosnowca, Przemyśla, Torunia, Warszawy i oczywiście z Jasnej Góry. Pielgrzymom towarzyszyło aż pięciu księży moderatorów. Nie zabrakło również przyjaciół i sympatyków naszego stowarzyszenia. Np. w grupie z Warszawy znaleźli się parafianie z parafii św. Andrzeja Apostoła przy ul. Chłodnej, zainteresowani sodalicją. Pielgrzymów żegnał i błogosławił nowy proboszcz tej parafii (na razie w randze administratora) ks. Paweł Powierza.
Pielgrzymów wita o. Samuel Pacholski OSPPE
Po modlitwie rozpoczynającej pielgrzymkę wszystkich powitał przeor Jasnej Góry ojciec Samuel Pacholski OSPPE. - Cieszę się, że gromadzicie się tu, w Domu Matki, aby przez modlitwę i formację, która jest właściwa dla waszego stowarzyszenia, pogłębiać duchową więź z Maryją i umacniać się w świadectwie życia zgodnego z Ewangelią. Jako sodalisi, przyjaciele Maryi, patrzycie przede wszystkim na Nią, bo Ona przyniosła światu największą nadzieję – nadzieję zbawienia w Jezusie Chrystusie. I dlatego Ją wybieracie na przewodniczkę waszego życia, aby tak jak Ona, w różnych tego życia okolicznościach, doświadczać cudu Bożej obecności – mówił ojciec przeor.
Paulin wyraził również radość, że hasło naszej pielgrzymki nawiązuje do nadziei, tak jak zresztą cały Rok Jubileuszowy. - Papież Franciszek zaprosił nas, abyśmy byli pielgrzymami nadziei, a skoro tak, to warto rozważać w swoim życiu, czym jest nadzieja chrześcijańska. Wiemy, że nadzieja, obok wiary i miłości, jest jedną z trzech cnót teologalnych, czyli nadprzyrodzonych darów łaski Pana Boga. Dlatego to nie jest tani optymizm, czy marzenie o tym, że będą się spełniać nasze oczekiwania. Nadzieja chrześcijańska nie jest iluzją – podkreślał o. Pacholski.
Pierwszą konferencję formacyjną wygłosił ks. Marcin Kuciński, Asystent Kościelny Federacji SM. Mówił o Maryi jako o Matce nadziei. Na początku zacytował słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego o Matce Bożej: „Potrzebujemy Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce – krwi i miłości, stopy – oparcia, oczy – światła, usta – pokarmu. Jak dziecko jeszcze nienarodzone potrzebuje matki, nie może istnieć i żyć bez niej i poza nią. (…) Potrzebujemy Matki Bożej. Przecież nawet Bóg Jej potrzebował! Zaczęliśmy od Niej. I Bóg od Niej zaczął. Nie możemy się bez Niej obejść. Bóg także nie chciał się bez Niej obejść. Szukamy u Niej ratunku i pomocy. Ona najpierw samemu Bogu była pomocą”.
- Kiedy myślimy o nadziei, to jest oczywiste, że w Panu Bogu pokładamy nadzieję. To po co nam jeszcze jakieś inne źródło nadziei? Jednak kard. Wyszyński podkreśla, że jak dziecko potrzebuje mamy, tak człowiek wierzący potrzebuje Maryi. Gdyby Pan Bóg chciał inaczej, posłałby Syna Bożego w zupełnie inny sposób. A wymyślił to tak, że zaoferował nam tajemnicę Wcielenia. Czyli Syn Boży staje się człowiekiem w każdym aspekcie tego słowa i też ma Mamę. Bez Niej nie dałby sobie rady. Bo przecież Jezus jest prawdziwym człowiekiem, podobnym do nas we wszystkim, oprócz grzechu. Czyli jest do nas podobny np. w swojej słabości jako niemowlę. Był zależny od drugiego człowieka, w tym wypadku od Matki Maryi i opiekuna św. Józefa – mówił ks. Kuciński.
Swoje rozważanie o Maryi Matce Nadziei oparł na niektórych tajemnicach Różańca Świętego.
- Zwiastowanie.
Młoda kobieta nagle dowiaduje się o czymś niesamowitym, niewyobrażalnym – ma uczestniczyć w tajemnicy zbawienia. – Nadzieja jest to cnota teologalna, otrzymana dzięki łasce Bożej. Ale co to konkretnie jest? Rodzice nauczyli mnie modlitwy Akt nadziei: „Ufam Tobie, boś Ty wierny, Wszechmocny i miłosierny. Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie”. A więc celem naszej nadziei jest zbawienie – podkreślał ks. Marcin.
Zwrócił uwagę, że w trakcie Zwiastowania początkowo Maryja ma pewne wątpliwości, dopytuje. Nie wie jak to się stanie, skoro nie zna męża. Jednak jak słyszy, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i On to wszystko wymyślił, to mówi, że jest gotowa. Dlatego Zwiastowanie jest dla nas pierwszym źródłem nadziei. Bo wtedy dowiadujemy się, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
- Nawiedzenie św. Elżbiety.
Tu źródłem nadziei jest podzielenie się z drugim człowiekiem radością z obecności Boga. Maryja dowiaduje się, że Elżbieta jest brzemienna, więc chce jej pomóc, ale też podzielić się swoją radością.
Konferencję głosi ks. Marcin Kuciński
Prelegent zacytował w tym kontekście słowa papieża Benedykta XVI wygłoszone do chorych 15 września 2008 r. w Lourdes:
„Chrześcijanie od dawien dawna szukają uśmiechu Matki Bożej - tego uśmiechu, który tak cudownie umieli oddać i uwydatnić średniowieczni artyści. Tym uśmiechem Maryja obdarowuje wszystkich, jednakże w sposób specjalny tych, którzy cierpią, by mogli znaleźć w nim pociechę i ukojenie. Szukanie uśmiechu Maryi nie jest przejawem nabożnego lub niemodnego sentymentalizmu, lecz właściwym wyrazem żywej i głęboko ludzkiej więzi, jaka łączy nas z Tą, którą Chrystus dał nam za Matkę.
Pragnienie wpatrywania się w uśmiech Dziewicy nie jest uleganiem niekontrolowanej wyobraźni. Samo Pismo Święte ukazuje nam go na ustach Maryi śpiewającej w Magnificat: «Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy» (Łk 1, 46-47). Kiedy Najświętsza Maryja Panna składa Bogu dziękczynienie, bierze nas na świadków. Jakby z wyprzedzeniem, Maryja dzieli z nami, Jej przyszłymi dziećmi, radość przepełniającą Jej serce - tak by radość ta stała się także naszym udziałem. (…) W uśmiechu, jakim obdarowuje nas najznakomitsza z wszystkich istot stworzonych, wyrażona zostaje nasza godność dzieci Bożych, godność, której nie traci nigdy człowiek dotknięty chorobą. Ten uśmiech, będący prawdziwym odbiciem Bożej serdeczności, jest źródłem niezłomnej nadziei”.
- Przy okazji radzę wam wszystkim: módlcie się o łaski dla siebie – apelował ks. Kuciński. – Często modlicie się za innych, w różnych intencjach, ale czy modlicie się za siebie? To wcale nie jest egoizm, czy strata czasu. Jest to ważne, bo żeby się czymś dzielić, to trzeba to mieć. A skoro wiara, nadzieja i miłość to są łaski, to łaski daje Pan Bóg. Żeby się nimi dzielić, to trzeba też się modlić za siebie. Proście o łaski dla siebie, żebyście mogli posługiwać tym darem dla innych.
- Narodzenie Pańskie.
Maryja wie, że ma w rękach Syna Bożego. Zarazem nie ma dla nich miejsca w gospodzie. Muszą się schronić w szopie. Ale to przecież nie jest miejsce dla dopiero narodzonego dziecka. Gdzie tu szukać nadziei? A przecież całe to wydarzenie jest początkiem, źródłem nadziei. Rodzi się nasz Zbawiciel.
- Ofiarowanie Pańskie.
Maryja tutaj staje wobec wydarzeń, które czekają Ją w przyszłości. Starzec Symeon mówi do Niej: „Twoją duszę miecz przeniknie”. Ale Maryja cały czas zachowywała wszystko w swoim sercu.
- Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni.
Zgubił się na trzy dni. Dla Maryi był to na pewno trudny czas. Sama mówi, że z bólem serca szukali Jezusa. Jak mógł im to zrobić? I chyba wtedy po raz pierwszy Maryja zdała sobie sprawę, że Jej Syn to jest naprawdę Ktoś Inny. Uczeni w świątyni, słuchając tego dwunastoletniego chłopca, byli „zdumieni bystrością Jego umysłu”.
- Wesele w Kanie Galilejskiej.
To chyba punkt kulminacyjny historii Maryi jako źródła nadziei. Tam pada słynne zdanie Matki Bożej, będące dla nas źródłem nadziei: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie”. Maryja całkowicie pokładała swoją nadzieję w Jezusie. Czasami nie wiemy co robić w jakiejś sytuacji. Wtedy warto sobie przypomnieć Kanę: cokolwiek wam powie Jezus. A Jezus powiedział, żeby wziąć te wielkie stągwie, napełnić wodą i napić się z tego.
- Ukrzyżowanie.
Maryja stoi pod krzyżem. Jej Syn wydaje ostatni oddech. Nadziei już nie ma. Ale Maryja dalej stoi. Mogła już pójść. Jednak zostaje, bo usłyszała od Jezusa, że teraz Jan jest Jej synem. Musi się nim zaopiekować.
- Wniebowzięcie Maryi.
„Tymczasem zaś Matka Jezusowa, jak w niebie doznaje już chwały co do ciała i duszy będąc obrazem i początkiem Kościoła mającego osiągnąć pełnię w przyszłym wieku, tak tu na ziemi, póki nie nadejdzie dzień Pański (por. 2 P 3,10), przyświeca Ludowi Bożemu pielgrzymującemu jako znak pewnej nadziei i pociechy”. (KK 68)
Drugą konferencję formacyjną - o modlitwie serca w nauczaniu bł. o. Wilhelma Józefa Chaminade – wygłosił zdalnie z Hiszpanii o. Emilio de Cárdenas. Treść tej konferencji była już przekazywana w naszym serwisie informacyjnym, a także w Sodalisie Marianusie, dlatego nie będziemy jej już tu powtarzać.